Czy prefabrykacja może przyczynić się do rozwoju budownictwa społecznego i komunalnego w małych i średnich miejscowościach i być odpowiedzią na zwiększanie podaży w budownictwie mieszkaniowym?
Zdaniem prezesa Krajowego Zasobu Nieruchomości, sztuczne narzucenia prefabrykacji czy systemu modułowego może podrażać inwestycje mieszkaniowe. – Rozmawiałem z wieloma prezesami SIM-ów, mamy na przykład tereny, gdzie powstaje jednostka wojskowa i jest potrzeba ulokowania 3000 rodzin. Wiemy, że mamy na realizację celu rok i wtedy termin będzie ogrywał kluczowy warunek – mówi Łukasz Bałajewicz, który uważa jednak, że nie powinniśmy jako państwo wspierać konkretnej technologii wznoszenia budynków. – Powinniśmy wspierać inwestycje w OZE, wspierać ograniczanie kosztów przyszłej eksploatacji budynków, ale technologię pozostawić rynkowi. Niech decyduje bilans ekonomiczny, bo inaczej przerzucimy otymę na inny temat, który może okazać się nie najlepszy w danym obszaru. Czemu mamy wspierać fabryki prefabrykatów, a nie producentów cegieł? Za daleko zmierzamy – mówił.
Ewa Ostrowska, burmistrz Giżycka, mówiła, że jako samorządowiec najczęściej zwraca uwagę na termin realizacji inwestycji, ale również jej możliwość dofinansowania. – Jesteśmy miastem typu garnizonowego. Wojsko wznosi budynku dla swoich pracowników czy żołnierzy i niektóre technologie wybierane są ze względu na szybszy czas budowy. Nie powinniśmy centralne narzucać.
W podobnym tonie wypowiadała się Hanna Gil-Piątek, radna wojewódzka i zastępca dyrektora Instytutu Finansów Ministerstwa Finansów. – Wątek budownictwa modułowego regularnie się pojawia i być może systemy wsparcia powinny się pojawić. Ale czemu nie promować rozwoju lokalnych materiałów budowlanych w tradycyjnej technologii? – pytała i przypomniała, że KZN miał pomysł stworzenia i prezentował koncepcję ośrodków produkujących moduły. – Nie zmuszajmy małych gmin do SIM-ów. Jak ich nie było, to Ostrów Wielkopolski, Jarocin czy Stargard poradziły sobie w innych modelach – apelowała. Radna pochodząca z Łodzi nawiązała także do swojego rodzinnego miasta i stanu zasobu mieszkaniowego. – Nie zawsze opłaca się remontować pustostany. Czasem jest jednak tak, że przychodzi konserwator zabytków, który mówi, że jest to budynek wysokiej klasy, a gdy my na to spojrzymy, to byśmy z tą tezą polemizowali. Tymczasem zdania konserwatorów w różnych częściach kraju potrafią się różnić.
Łukasz Bałajewicz podkreślał, że SIM-y są modelem finansowo-prawnym aby umożliwić małym gminom inwestycje mieszkaniowe. – TBS-y w dużych miastach dają sobie radę, ale w małych tak nie jest. SIM-y miały być alternatywą dla małych gmin, takim międzygminnym TBS-em. Musimy pamiętać, że wolumen mieszkań jest różny. TBS dla dwudziestu lokali jest niemożliwy, SIM dywersyfikuje koszty takiego obiektu na więcej gmin. To nie jest narzucanie, ale model formalnoprawny, który umożliwi jednostkom samorządu terytorialnego realizację wspólnego celu. Ten model nie jest idealny, wymagana doprecyzowania i usprawnienia. Nikt nie narzuca w nim, że SIM ma budować w prefabrykacie, modułach czy technologii tradycyjnej – mówił prezes KZN.
Głos w dyskusji zabrała także Patrycja Bębas, prezes ARP Budownictwo, które specjalizuje się w technologii prefabrykacji budynków. – Patrząc wstecz musimy patrzeć z refleksją. Technologia prefabrykacji sprzed lat – system szczeciński czy Wk-70, stanowi obecnie nawet 25 proc. zasobu mieszkaniowego w kraju. Lata 60., 70. i 80. to istotna część wznoszenia tego zasobu. Technologia ta nie była zła, ale także nie była doskonała. Jakość wykonania zrobiła ten zły PR. W kontekście budownictwa wielorodzinnego komunalnego, społeczne, mówi się, że budowane jest za mało, za drogo i a wolno. Wychodzimy temu naprzeciw – taniej, szybciej, więcej i w dobrej jakości.
Hanna Gil-Piątek mówiła także o planowanych środkach budżetowych na mieszkalnictwo w 2025 roku. – Mowa o ponad 4 mld zł, to limit, który przewidujemy na mieszkalnictwo. Budżet jest jaki jest, poprzednicy zostawili nas z Kredytem 2%, który kosztuje 1,5 mld zł albo i więcej. Staramy się by pieniędzy na budownictwo społeczne było jak najwięcej. Fundusz dopłat ma być jak największy. Widzimy starania gmin, które robią ogromny wysiłek, bo wybudowanie własnego zasobu komunalnego, społecznego, to dla jednostek samorządu terytorialnego wyzwania. Potrzebna jest działka, przejście proces inwestycyjnego, ale tez trzeba tym administrować. Tu się rodzą problemy, są zadłużenia czynszowe, wiemy jak jest trudno gospodarować dużym zasobem.